środa, 10 sierpnia 2016

Wolność cenniejsza od życia



Przykre i niechlubne oblicze wojny
śmierć, cierpienie, nienawiść i złość.
Ktoś próbował zabić Hitlera,
nie chcą za niego już umierać.
Jakby przełom jej nastąpił,
jest jakaś nadzieja
odzyskać wolność utraconą.
Tęsknota za nią,
niech będzie pokusą chęci
do jej odzyskania.


Warszawiacy zdecydowani podjąć wyzwanie,
czekając na godzinę "W".
Uśmiechnięci, w dobrym nastroju,
nieustraszeni tym co przed nimi.
Są i tacy, których niepokój dręczy,
myśląc o swych bliskich,
ze łzami w oczach z nimi się rozstają
jakby się mieli już nie zobaczyć.
Wśród nich są też dziewczyny.
One i oni wszyscy tacy wspaniali,
sam kwiat Warszawy.


Czołgi się pojawiły Armii Czerwonej,
na obrzeżach Warszawy zauważone.
Delegat Polskiego rządu,
do "Bora" Komorowskiego,
"Niech Pan zaczyna już pora".
Generał "Bór" Komorowski wydał rozkaz
wybiła godzina "W".
Był pierwszy sierpnia 1944 rok,
maszyna została puszczona w ruch,
o 17-tej jak było w planie.


Kilka czołgów zauważone
to tylko patrol lub zwiad.
Wiedział, powstanie już przesądzone.
Akcja ruszyła jak maszyna
niesposób było ją zatrzymać.
Łącznicy i kurierzy z meldunkami,
gdzieś w gruzach już zniknęli.


Zaczęło się na Żoliborzu.
Na kilka dni było amunicji.
Warszawiacy kto żyw na ulicy,
młodzi, starsi i seniorzy.
W domu zostali tylko chorzy,
i ci co walczyć nie mogli.
Nikt nie zdawał sobie sprawy,
nie wiedzieli co ich czeka,
jaki będzie los Warszawy.
Niektórzy z nich tacy młodzi,
nie dla wszystkich wystarczyło broni,
wszyscy chcieli bronie stolicy,
nie było limitu wieku,
ile miłości do niej,
tyle chęci walki w każdym.
Walki objęły już całą Warszawę.


Hitler jak wściekły pies,
zastanawia się jak to jest?
niemiecki żołnierz dobrze uzbrojony
nie radzi sobie z tymi bez broni.
Nie brać jeńców!
Wszystkich zabijać rozkazał,
Warszawę z mapy Europy
wymazać kazał.
Po obu stronach duże straty,
walka jak Dawid z Goliatem.
Mimo nierównej walki
Polacy odnosili sukcesy
zmuszony posiłki zwiększyć.


Waliły się mury, polała się krew
obrońcom odwagi i siły
dodawał gniew.
Zacięte walki o każdą piędź ziemi,
o każdą ulicę ,,Powstańcy czekają na wsparcie".
Premier Mikołajczyk prosi Stalina,
o jego zobowiązania się upomina,
powstańców prosi jeszcze wytrwajcie,
nie szczędząc im pochwał i słów uznania.
Brygada Spadochronowa Polsce obiecana
na ziemiach zachodniej Europy została zrzucona,
zrzut broni aliantów do wroga trafiła,
alianci nie śpieszyli z pomocą,
Polak sobie poradzi, przecież potrafi.


Choć Polakom nie straszny trud
liczyli tylko jeszcze na cud.
Obiecana pomoc nie przyszła,
od tygodni stoi tuż za rzeką,
pogorszyły się nastroje, lud narzeka,
nikt nie przejmował się Polakami,
i tym razem zostali sami.
Powstańcy i ludność cywilna,
zabici pod gruzami domów,
w tysiącach już liczona.


Wszystkie organizacje podziemne,
AK, Szare Szeregi i Cichociemni
oraz wiele innych udział w powstaniu brały,
kiedyś o poglądy się sprzeczali,
dzisiaj o tym zapomnieli.
Dzieci też w powstaniu udziały brały,
co i komu one były winne,
spędzając swoje dzieciństwo w niewoli.
Jakby skrzydeł dostały,
Pędziły przed siebie jak wiatr
z butelką benzyny w ręku.
Chociaż to jeszcze dzieci,
chętne były stolicy bronić.


Warszawo giną twoi synowie,
świat o tym powinien wiedzieć,
co tutaj w Warszawie się dzieje,
ranni i kobiety jako tarcze żywe,
idąc przed czołgami pędzeni.
Jaką rozpacz przeżywać musiała matka
widząc swoje dziecko wrzucone do ognia,
jak na jej oczach ono umiera.
W obliczu śmierci, smutku i łez,
niezłomnie bronili swej ziemi,
nie wiedząc, czy mają jeszcze nadzieje,
czy już ją utracili.
Kiedy wreszcie przyjdzie temu kres,
Miasto niedawno jeszcze wrzało,
istnieć już przestało.


Bombardowania nie ustają,
a Ci za Wisła ciągle stoją.
Już cała w gruzach jest Warszawa,
łapanki są na ulicach.
Wszystkiego już brakowało
amunicji, opatrunków i żywności.
Kopiąc studnie wody szukali.
Wycieńczeni ukryci w gruzach lub w piwnicach,
są jeszcze kanały,
tam bezpieczniej niż na ulicach,
tylko zgliszcza po nich zostały.


Proszą o pomoc,
zrzut broni to już za mało,
potrzebna pomoc z zewnątrz.
Oddziały powstańców zdziesiątkowane,
wiele zabitych i rannych.
Londyn, Waszyngton, Moskwa,
między sobą depesze wymieniają,
proszą Stalina o pomoc,
on w odpowiedzi powstańców obwinia
za to co się stało w Warszawie,
nazywając ich awanturnikami
dążącymi do władzy.


Nie czas osądzać, gdy ratować trzeba,
wyciągnąć ich z tego bagna.
Niemcy jak barbarzyńcy mordują dalej,
dokonując rzezi na woli na powstańcach
i ludności cywilnej zabijając lub wieszając.
Przeszukują każdy dom,
nie oszczędzając rannych i dzieci.
Skoncentrowane ich siły w Warszawie,
są nie do pokonania.
Mimo dużej przewagi niemieckiej
przy wsparciu ludności cywilnej,
powstańcy zaciekle walczą nie ustępując,
czasem ich nawet wypierając,
walcząc broniąc ostatnich swych pozycji,
wierząc w to, że nadejdzie pomoc.


Samoloty radzieckie nad Warszawą.
Iskra nadziei się pojawiła, tylko na chwilę, znów wrócił kryzys.
Jakby skazani na zagładę.
Powstańcy szukają schronienia w kanałach
do innych dzielnic się przedostając
lub w pław przez Wisłę.
Warszawa w agonii.
Wpada Starówka, Czerniaków, Mokotów.
Wpadła też Ochota i Wola.
Wygasają walki na Żoliborzu.



Ostatni komunikat spikera w radiu.
"Bój zakończony i... nic,
oprócz sławy".
Nad Warszawą widmo kapitulacji.
Nigdy im tego nie zapomnieć,
tym, którzy to uczynili,
i tym, którzy mogli,
nie uczynili w porę.
Kilka dni miało trwać powstanie,
było sześćdziesiąt trzy dni utrapionych,
tysiące zabitych i do obozów wywiezionych.
Trzeciego października Warszawa skapitulowała,
ale jeszcze nie umarła.


Jeszcze musieli na nią poczekać.
Po cierpieniu i smutku radość przychodzi,
wolność jest taka piękna,
gdy w bólach się rodzi.
Przeżywając traumę nie mogli zapomnieć,
tego co przeżyli w powstaniu,
lecz cieszyli się nią wszyscy.
Pierwszy ich dzień wolności,
czas błogiego spokoju i natchnienia.


Jedli ze szczęścia płakali,
inni w euforii ją witali.
Wolność piękna i wymarzona,
oczekiwana i tak bardzo spóźniona,
gdy Warszawa już się wykrwawi,
będą wtedy nieprzyjaciela gonić.
Ci, którzy już odeszli,
w ich miejsce innych się wstawi,
tylko dla siebie wygodnych.


Czuć pogorzelisko dymiącej Warszawy,
została niemal doszczętnie zniszczona,
Stolica serce Ojczyzny
została spalona i wyludniona.
Ileż ta wolność dla nich znaczyła,
skoro cenniejsza od życia była.
Historio bądź sprawiedliwa,
wydaj osąd w tej sprawie,
niech pamięć o tym będzie żywa,
co wydarzyło się w Warszawie.


Powstańcy i walcząca ludność cywilna,
bohaterzy historycznego wydarzenia
swym dowódcom posłuszni,
poszli wszyscy na żywioł.
Choć słabo uzbrojeni,
wielkiego czynu dokonali,
by inni mogli żyć oni umierali i ginęli,
a też żyć przecież chcieli.
Ci co zginęli i Ci ocaleni.
Pamiętamy o nich, nie zapomnimy
niech pamięć zawsze będzie z nimi.


Wszystko się dzieje
zawsze kosztem czegoś.
Przyjdą zmiany, będzie nowa władza.
Trudno będzie im
w nowej rzeczywistości się odnaleźć,
trudno będzie wszystkim dogodzić.
Dobrze gdy się różnimy
nie musimy myśleć tak samo,
myślmy wszyscy o tym samym.
Cała Polska będzie ją budować,
nigdy nie jest za późno,
zacząć wszystko od nowa.



                                                                                                                                               
                                             
                                                                                                       Ku czci pamięci wszystkim,                                                                                                  którzy brali udział w obronie Warszawy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz