sobota, 4 czerwca 2016

Leśny dom




Na obrzeżach pól i łąk,
niedaleko za wsią,
rozciągał się zielony las.
Nieogrodzony jakby niczyj.
Leśny dom niczym świątynia przyrody.
Każdy mógł do niego wejść.
Zobaczyć przyrodę na żywo,
poczuć, dotknąć, posłuchać,
zauważyć bogactwo fauny i flory.
Wszystko co natura dała.
Gatunki wszystkich grzybów,
kolorowe, trujące i jadalne,
jagody czerwone i czarne,
poziomki, maliny, jeżyny,
wszystkie owoce leśne.
Poczuć zapach żywicy, ziół, igliwia,
całego leśnego runa.


Wśród jałowca, wrzosu i mchu,
paproci i innych leśnych roślin.
Drzew iglastych i liściastych,
wysokich i tych karłowatych.
Ściółki, opadniętych szyszek i żołędzi,
różnych drzew liści kolorowych.
W gąszczu krzewów i różnych drzew
w środku leśnej przyrody
ja, będąc pod jej wrażeniem.
Budząc w sobie zmysły,
rozkoszując się leśnym aromatem,
wszystkim co mnie otacza
i ciche moje westchnienie,
przyrodo... jesteś piękna.


W tym leśnym raju
są też zwierzęta różnych gatunków.
Mrówki, pszczoły i ptaki,
bezkręgowce, stawonogi i ssaki.
Leśne muchy, przepiękne motyle,
pająki, chrabąszcze, komary i czmiele,
kleszcze i inne owady.
Zwierzęta futerkowe duże i małe,
drapieżne i te przez nich zagrożone,
gryzonie i różne gady.
Wszystkie te zwierzęta,
mają swoje miejsce w lesie.
Panuje tu prawo przyrody.


W leśnej gęstej trawie,
pełza w niej sobie żmija,
nikomu nie wchodzi w drogę,
każdego z nich omija.
Na polanie pasie się saren kilka,
bacznie się dookoła rozglądając,
czy w pobliżu nie ma wilka.
Mały śpiewający kos,
rozśpiewał się na cały głos,
w co jakaś chwila,
słychać znów gila,
a dzięcioł w ten rytm,
dziobem w drzewo stuka,
natura... jaka piękna sztuka.


Spośród ptaków brakuje bociana,
w pobliżu zagrody a nie w lesie
buduje swoje gniazdo,
nie stroni od przyrody,
na łąkach pożywienia poszukuje.
Na skraju lasu mieszka sowa,
gdy się w lesie coś dzieje,
informuje o tym wszystkich.
Przyszło kilku chłopców do lasu,
od razu narobili hałasu.
Sowa natychmiast ostrzegła wszystkich:
Uwaga! intruz jest w lesie!
a echo daleko głos niesie.


Chłopcy trochu narozrabiali,
wspinali się na drzewa, gałęzie połamali.
Pani Sroka tym oburzona rzekła,
czy w szkole nie uczą ich przyrody chronić?
jestem za tym, żeby z lasu ich wygonić.
Ruszyło to trochu niedźwiedzia,
który też za drzewem siedział,
stanął w obronie chłopców mówiąc: Spoko!
Szanowna Pani Soko!
niech się Pani nie boi,
las będzie dalej stał,
tak jak sobie stoi.


Do dyskusji
wtrąciła się sowa roztropna,
cała ta sytuacja wydaje się okropna.
Czy Pan przeszedł na ich stronę?
skoro bierze i Pan pod swoją obronę?
Przepraszam Pani Sowo,
że wejdę jej w słowo,
to żaden intruz ani obcy,
to są z sąsiedniej wsi chłopcy.
Ja też kiedyś byłem młody i wesoły,
kradłem pszczeli miód,
a po lesie goniłem pszczoły.
Dzisiaj ta dyskusja by trwała,
gdyby ich wrona nie zakrakała.
Choć fajnie chłopcom w lesie było,
szybko im się znudziło.
Wreszcie sobie poszli.
Został z nich jeden.
Dla niego las,
to prawdziwy Eden.
Był chłopcem wrażliwym,
Kochał zwierzęta,
był dla nich troskliwym.
Zwierzęta szybko to wyczuły,
przyjazne dla niego były.


Wiewiórka mu się przyglądała,
gdy podszedł do niej,
wcale nie uciekała.
Panie Sroka,
nie spuszczała z niego oka,
nawet ogromny dzik,
który gdzieś w krzakach znikł,
po lesie spacerował,
chłopiec z respektem go obserwował.
Idąc dalej w las,
na polanie zauważył staw.
Porośnięty sitowiem, trzciną i szuwarami.
Pięknie było w tym stawie,
był nim oczarowany.

Różne rośliny wodne,
przepiękne lilie, ogromne na wodzie liście,
Wydry, kaczki, łabędzie,
pełno wodnych zwierząt wszędzie.
Żaby małe i większe,
ślimaki, kijanki, pijawki.
Żaby rechot, kumkanie, cykanie,
z głębi lasu kukułki kukanie.
Dla niego była to leśna orkiestra,
dała mu koncert ekstra.
Przyroda mu się odwdzięczyła
za szacunek do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz