poniedziałek, 28 marca 2016

Hazardzista



Chcę dużo mieć.
To żaden wstyd ani grzech.
Chęć posiadania
jest w naturze człowieka,
wraz z nim się rodzi,
tego nie trzeba uczyć,
z wiekiem samo przychodzi.


Bogaci nie święci,
ale przynajmniej uśmiechnięci,
gdy o tym tak myślę,
czasem bogactwo mi się przyśni,
rano gdy się budzę,
emocje w sobie studzę,
to był tylko sen,
czuję się zawiedziony.


Kusi mnie chęć zagrać vabank
i zapomnieć o biedzie,
ale co czynić wtedy,
gdy się nie powiedzie?
Chodzę jak cień,
czekając na dzień,
kiedy szczęście
do mnie się uśmiechnie
i zgarnę całą pulę.


Hazard i to ryzyko,
tak mocno mnie kręci,
wiara w siebie i adrenalina,
to dzięki niej
pion ciągle jeszcze trzymam.
Życie z dnia na dzień,
to nie dla mnie,
to życie bez celu.
Mój cel jest taki:
chcę być bogaty,
myślę tylko o jednym,
co zrobić, by nie być biednym.




Uwielbiam twardą walutę,
rodzimym złotym,
też nie gardzę,
interesują mnie tylko nominały,
zadowolę się każdym,
byle nie jednym,
drobnymi podzielę się z biednym
bo taki już jestem.
Mówię to bez kozery,
tylko biedny potrafi być szczery.
Miłość bez pieniędzy
jest oznaką mojej duszy.


Gdy słyszę ich szelest
i czuję zapach farby
rośnie we mnie adrenalina,
sprawiają mi radość,
są jak kobiety,
obnażają moją słabość.
Och jak ja kocham pieniądze!
Czy można bez nich żyć?
Wcale tak nie sądzę,
bo w życiu tylko pieniądz się liczy,
bez niego jest się niczym.


Forsa jak magiczna siła,
wciąż jeszcze we mnie tkwi,
choć już dawno się straciła,
po nocach mi się śni.
Euro, funty, dolary
i nasz rodzimy złoty,
często o nich śnię,
tylko o tym marzę,
by znowu je mieć,
na dłużej tym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz