środa, 21 października 2015
Wiejska chata
Na samym końcu wsi,
albo na jej początku
stoi chata pod strzechą
nad samą rzeką.
Stara ludowa chata,
ma swoje już lata.
Dawne dzieje Słowian przypomina,
dach kryty strzechą słomianą
ze starości się ugina.
Gospodarstwo to nieduże,
ogród, sad i podwórze
płotem z chrustu ogrodzone,
Bóg tu chwalony
jak tradycja nakazuje
wita się chlebem i solą
gości, których się przyjmuje,
jakbyś ujrzał obraz rodem z natury,
posiada walory staropolskiej kultury.
Na środku podwórza głęboka studnia nieduża,
przy niej żuraw skrzypiący, obok koryto z wodą,
zwierzęta z niego piją.
Kaczki spacerując kwakają,
gdakają czasem kury,
przy nich kogut barwnopióry,
dzionek ze snu budzi.
Na płocie sroka na okazje czeka,
pies przy budzie ujada,
jakby miał pretensje,
że tylko on na uwięzi,
na drzewach ptaki śpiewają
ukryte wśród ich gałęzi.
Spośród domowych ptaków
nie brak wróbli, ani szpaków,
te ostatnie niedawno przyleciały,
na wiśnie i czereśnie czekają.
Na samym szczycie dachu,
czyli słomianej strzechy
para bocianów i ich pocieszy.
W prezencie od gospodarza
koło od wozu dostały,
na nim gniazdo z patyków i słomy utkały.
Co roku tu wracają.
Między płotem a chaty oknem
ogródek wcale okazały,
w nim winogrona, maliny,
jeżyny i agrest niedojrzały.
Krzewy i takie różne rośliny,
warzywa, ogromne dynie,
słoneczniki, kwiaty i cukinie.
Przed chatą orzech,
który ciągle jeszcze rodzi,
choć jest już spruchniały,
latem cienia dużo daje.
Wzdłuż posesji za chatą
zdziczały sad drzew owocowych,
w nim pasieka uli kolorowych.
Po długiej srogiej zimie
przyszła oczekiwana wiosna,
życie na lepsze się zmieniło,
wszędzie zielono i tak pachnąco,
przyjemnie, kolorowo, aż spojrzeć miło,
kwitną drzewa owocowe.
Nawet na doskonałym obrazie
nie poczujesz smaku woni,
bzu, jaśminu czy jabłoni.
Oto dar natury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz