U schyłku dwudziestego wieku
wisi coś w powietrzu,
rodzi się niepokój w człowieku.
W Polsce zapanowała wielka bieda,
trzeba to zmienić,
tak dalej żyć się nie da.
Tu i ówdzie wybucha panika,
wszystko co w sklepach z półek znika,
ludzie przed sklepami po nocach stoją,
rząd nie radzi sobie z galopującą inflacją.
Na głowach jeżą się włosy,
gdy dookoła słyszy się głosy,
dojdzie do wielkiej zawieruchy,
księża na kazaniach dodają otuchy.
Sztab kryzysowy na nogi postawiono,
wszystko pod kontrolą w mediach głoszono.
Ludzie swoje wiedzieli,
co głoszono w radiu,
słuchać nie chcieli.
Wpatrzeni z nadzieją w przyszłość
chcieli by w to uwierzyć,
że może się jeszcze coś wydarzyć,
na lepsze wszystko zmienić.
Wtedy Wielki Polak do kraju przybywa,
swoją obecnością pozytywnie na ludzi wpływa.
Przybył by pokrzepić serca swych rodaków,
tam gdzie największe skupisko ludzi,
przybył by naród z drętwoty obudzić,
rozpalić w nich wielkie nadzieje,
wiedział co ich gnębi,
co się w kraju dzieje.
Naród z uwagą jego kazania słucha,
gdy staną na naszej ziemi,
pokornie wzywa Świętego Ducha,
by oblicze jej odmienił.
Zza chmur wyjrzało słońce,
cisza jakby zasiał mak,
jak zapowiedź czegoś dobrego,
był to dobry znak.
Swym przybyciem do Polski
wielkie zmiany zapoczątkował,
inny prosty człowiek
zmiany te kontynuował.
Prosty człowiek, elektryk z zawodu,
odwagi dodawało mu poparcie z zachodu.
Ten prosty człowiek, zwykły elektryk,
tak naród zelektryzował,
że naród w swych żądaniach
w ogóle nie ustępował.
Wszystko obmyślił, nic nie przeoczył,
to on poruszył wszystkich,
gdy przez płot przeskoczył,
to on poruszył lud,
jak woda młyn,
zatrzymać się go już nie dało,
to o nim, powinno się śpiewać hymn,
z woli jego Solidarność powstała,
w ślad za nią wielkie przemiany.
Szło lepsze, nie wszyscy w to wierzyli,
zagrożeni sąsiedzi ze wschodu,
nastroje ludzi u nas śledzili.
Wiedzieli, że wywoła to wielką awanturę,
postawili w stan gotowości całą agenturę.
Bali się tego człowieka,
lud może ruszyć za nim jak rzeka.
Ci na górze grali o wysoką stawkę,
wiedzieli, gdy przegrają pójdą na odstawkę.
Wiedzieli, że rzeki nie można zatrzymać,
ani jej zawrócić,
jak w grze w domino
jeden klocek wszystkie przewróci.
Tak też się stało,
lawinę w Europie to wywołało.
Wtedy w ruch poszły kilofy i młoty,
nie będą dzielić Europy,
żadne mury, ani płoty.
Rozsierdzony lud Mur Berliński rozwalił,
wreszcie z betonu komunizm się zawalił.
cisza jakby zasiał mak,
jak zapowiedź czegoś dobrego,
był to dobry znak.
Swym przybyciem do Polski
wielkie zmiany zapoczątkował,
inny prosty człowiek
zmiany te kontynuował.
Prosty człowiek, elektryk z zawodu,
odwagi dodawało mu poparcie z zachodu.
Ten prosty człowiek, zwykły elektryk,
tak naród zelektryzował,
że naród w swych żądaniach
w ogóle nie ustępował.
Wszystko obmyślił, nic nie przeoczył,
to on poruszył wszystkich,
gdy przez płot przeskoczył,
to on poruszył lud,
jak woda młyn,
zatrzymać się go już nie dało,
to o nim, powinno się śpiewać hymn,
z woli jego Solidarność powstała,
w ślad za nią wielkie przemiany.
Szło lepsze, nie wszyscy w to wierzyli,
zagrożeni sąsiedzi ze wschodu,
nastroje ludzi u nas śledzili.
Wiedzieli, że wywoła to wielką awanturę,
postawili w stan gotowości całą agenturę.
Bali się tego człowieka,
lud może ruszyć za nim jak rzeka.
Ci na górze grali o wysoką stawkę,
wiedzieli, gdy przegrają pójdą na odstawkę.
Wiedzieli, że rzeki nie można zatrzymać,
ani jej zawrócić,
jak w grze w domino
jeden klocek wszystkie przewróci.
Tak też się stało,
lawinę w Europie to wywołało.
Wtedy w ruch poszły kilofy i młoty,
nie będą dzielić Europy,
żadne mury, ani płoty.
Rozsierdzony lud Mur Berliński rozwalił,
wreszcie z betonu komunizm się zawalił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz